header_image
W dniach 6 i 7 grudnia 2014 roku w Szczebrzeszynie z udziałem ponad 100 uczestników odbyła się VII edycja Mistrzostw w Kata Jiu-Jitsu Goshin-Ryu, będąca dorocznym sprawdzianem poziomu nauczania kanonu stylowego Polskiego Centrum Jiu-Jitsu Goshin-Ryu.  Organizatorem zawodów było jak zawsze Stowarzyszenie Sztuk i Sportów Walki Bushido w Szczebrzeszynie. Wprawdzie w naszych założeniach miały to być pierwsze zawody rangi Mistrzostw Polski to jednak jeszcze tym razem zdecydowaliśmy odstąpić od tej nazwy. Zmiany ujednolicające kanon stylowy wymagają bowiem dopracowania w klubach, a z tym musimy poczekać do Ogólnopolskiego Seminarium Stylowego, jakie odbędzie się w kwietniu przyszłego roku. W powszechnej opinii niezbędnym jest także dokończenie realizacji filmu, uwzględniającego wszelkie poprawki stanowiące powrót do oryginalnej, autorskiej wersji prof. Krzysztofa Kondratowicza.
W tegorocznej edycji wzięli udział zawodnicy z 7 klubów, w tym sekcji jiu-jitsu w Gliwicach, Niedrzwicy, Pliszczynie, Szczebrzeszynie i Zwierzyńcu, Lubelskiej Szkoły Jiu-Jitsu Tsubame oraz Podhalańskiej Akademii Sztuk Walk Jiu-Jitsu EdArt. Zawody obserwowali nasi przyjaciele z Polskiej Akademii Ju Jitsu: sensei Marek Krzewiński 4 Dan oraz sensei Mieczysław Syroka i Robert Ciechoński, którzy poprowadzili też zajęcia szkoleniowe i byli sędziami w konkurencji pokazowej par, stanowiącej integralną część sportowych zmagań. Sedzią głównym zawodów został sensei Dariusz Żygadło, a konkurencję kata sędziowali mistrzowie PCJJ G-R: Jacek Chęciński, Paweł Bomastyk, Andrzej Kozyra, Agnieszka Kozyra, Paulina Bojarska i Adrian Olbromski.
Po uroczystym otwarciu zawodów od razu przystąpiliśmy do losowania kolejności numerów startowych, zaczynając oczywiście od najmłodszej grupy debiutantów w tej imprezie. To dziewczęta i chłopcy z zerówki i klas pierwszych, którzy swoją przygodę z jiu-jitsu rozpoczęli dopiero jesienią tego roku. Aby nieco uspokoić emocje daliśmy im jeszcze kilkanaście minut na ostatnie powtórki pod okiem sensei Agnieszki i Adriana. Potem zaczęła się już walka na poważnie, a ich jedynym i chyba najgorszym przeciwnikiem była trema i czasami brak wiary we własne siły. Kto najlepiej pokonał stres miał szansę na podium, bo poziom technicznego przygotowania był bardzo wyrównany.
Czasami o zwycięstwie decydował najmniejszy szczegół techniczny taki jak kąt ułożenia stopy czy ugięcia kolana. Uwzględniając ten fakt, a także trud włożony w przygotowania organizatorzy zdecydowali odstąpić od dogrywek i w przypadku uzyskania tej samej liczby punktów przyznawać od razu równorzędne miejsca w ostatecznej klasyfikacji. Nie myśleliśmy jednak, że taka sytuacja wydarzy się już na samym progu imprezy w kategorii dziewcząt klas 0/1. O wynikach opowiemy jednak nieco później.
W bieżącym roku dokonaliśmy też istotnych zmian regulaminowych. Uczniowie szkół podstawowych startowali w sześciu kategorich wiekowych, natomiast posiadacze stopni uczniowskich w kategoriach przypisanych stopniom. Każdy zawodnik musiał zaprezentować bezbłędne wykonanie pięciu wybranych technik ocenianych przez komisję sędziowską w skali od zera do sześciu. W praktyce sędziowie musieli ocenić bezbłędne wykonanie pięciu najważniejszych elementów techniki i mogli przyznać szósty punkt za dynamikę wykonania. Dla komisji nie było to więc zadanie łatwe, ale przez to ograniczona została do minimum własna interpretacja wykonania. W ostatecznym rachunku każdy zawodnik mógł uzyskać maksymalnie 90 punktów i fakt, że mieliśmy do czynienia z identyczną liczbą punków zdobytych najlepiej świadczy o wyrównanym poziomie imprezy.
Gdy na małej sali trwały sportowe zmagania, w głównym dojo, na dwóch polach odbywały się zajęcia szkoleniowe, które pozwalały zapomnieć o czekającym starcie albo odreagować startowe przyżycia. Obok mistrzów Polskiej Akademii Ju Jitsu prowadzili je także Jacek Chęciński i sensei Adrian Olbromski, a kolejnego dnia Paweł Bomastyk i sensei Dariusz Żygadło. Po przerwie obiadowej do sportowych zmagań przystąpili zawodnicy starsi, a w komisji sędziowskiej pojawiła się sensei Agnieszka i Jacek Chęciński. Nieco później zastąpił go Paweł Bomastyk i w tym składzie dobrnęliśmy do końca.
Tym czasem w głównym dojo miejsce poważnej nauki zastąpiła odrobina zabawy i jak udało nam się zauważyć najwięksą radoś sprawiła walka jeźdźców na pełzających rumakach. Co ciekawe zapał najmłodszych wkrótce udzielił się wszystkim i na tatami rozgorzała prawdziwa bitwa. Co ciekawe, wcale nie zwyciężyła wielkość i siła ale mądra taktyka. Gdy dobiegł do końca start niebieskich i brązowych pasów znów spotkaliśmy się wszyscy aby zakończyć ten ciekawy choć stresujący dzień.
I tu spotkała nas niespodzianka, bo nasze dojo odwiedził chyba najprawdziwszy Mikołaj, a przynajmniej tak wyglądał. Było więc sporo radości i coś słodkiego na pożegnanie. No i niech nam ktoś teraz powie, że nie ma Mikołaja! Z tym przekonaniem poszliśmy spać, a wyniki sportowych zmagań pozostały tajemnicą do następnego dnia i chyba nie jednemu długo jeszcze nie pozwoliły zasnąć. My też odkryjemy tę tajemnicę dopiero na następnej stronie.