header_image
Nawet dwudziestostopniowy mróz nie powstrzymał nas przed wyjazdem na Warsztaty metodyczno-szkoleniowe w Zwierzyńcu. Właśnie tam spędziliśmy roboczy weekend 7-8 stycznia 2017 roku i jeśli ten pierwszy wyjazd miałby wróżyć jaki będzie cały rok, to będzie ciężko. Takie było jednak założenie tego spotkania, przeznaczonego w głównej mierze dla adeptów ubiegających się o kolejne stopnie uczniowskie i mistrzowskie w Goshin-Ryu i Keistatsu-Jitsu. Pracy było więc znacznie więcej niż na tradycyjnym seminarium, bo łącznie spędziliśmy na tatami aż jedenaście godzin.
To wyzwanie przyjęli uczniowie z klubu Bushido, szkoły Tsubame i Podhalańskiej Szkoły EdArt, a zajęcia poprowadzili hanshi Jacek Chęciński w Keisatsu, sensei Andrzej Kozyra w Goshin-Ryu, a także sensei Agnieszka Kozyra, Adrian Olbromski i Paulina Bojarska. Zaczęliśmy od absolutnych podstaw, często niedocenianych przez uczniów ale rzutujących potem na obraz techniki, a przede wszystkim na jej skuteczność. To co odróżniało to spotkanie od innych to fakt, że nikt nie przyglądał się biernie i w realizacji wszystkich tematów brali udział nawet mistrzowie z najwyższymi stopniami.
Po wspólnej rozgrzewce z elementami akrobatyki oraz technikach shisei i shintai, które obowiązywały wszystkich, dalej pracowaliśmy już w trzech grupach tematycznych. Każda miała swoje zadania i system przerw, które teoretycznie wyznaczono po godzinie pracy, a praktycznie po zakończeniu wymagań technicznych na stopień. Paradoksalnie, to co wydawało się najłatwiejsze zajęło nam najwięcej czasu i do obiadu zdążyliśmy zrealizować zaledwie program dwóch pierwszych stopni uczniowskich. Jak łatwo obliczyć pierwsze 3,5 godziny pracy rozdzieliła tylko jedna przerwa. Początkowe trudności nikogo jednak nie zdziwiły, bo właśnie tu na przestrzeni lat pojawiło się najwięcej modyfikacji i odstępstw. Sporo technik z początkowego okresu nauki uległo też zapomnieniu w toku przygotowań na kolejne stopnie i to istotna uwaga metodyczna.
Łatwo nie było też w grupie młodzieżowej, ale za to ciekawie, bo każdy z klubów oprócz podstawowych wymagań rozszerza program nauki o własne techniki. Można więc było nauczyć się czegoś nowego. Jak widać na zdjęciach sama prezentacja nie zawsze wystarczyła, a sensei Agnieszka miała tylko dwie ręce. Jak udało nam się poderzeć z obiektywem najmłodsi doskonalili najtrudniejsze elementy Goshin-Ryu, ale także ciekawe rzuty i techniki obezwładniania z rozszerzonego programu Tsubame.
W technikach dźwigni nie obyło się bez odrobiny bólu i doświadczyli tego adepci każdej z grup, ale tylko dzieci mogły pozwolić sobie na odrobinę psychicznego realaksu i emocjonującej zabawy zręcznościowej. Jak widać na zdjęciu, ukradkowe i może trochę zazdrosne spojrzenia uczniów były uzasadniowe. Byli jednak i tacy, którym szkoda było czasu nawet na planowaną przerwę. Ale to właśnie oni stają potem na podium Mistrzostw Polski w kata i technikach pokazowych.
Po przerwie obiadowej w grupie najmłodszej pojawili się sensei Adrian Olbromski i Paulina Bojarska, a sensei Agnieszka wspierała indywidualne doskonalenie technik w Gosgin-Ryu. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy za oknem zrobiło sie ciemno i tempo pracy trzeba było przyspieszyć pomimo narastającego zmęczenia. Odłożylismy więc obiektyw do następnego dnia, a ten zakończyliśmy dopiero przed godziną 19.00. Na planowane jeszcze konsultacje indywidualne pomimo szczerych chęci sił już zabrakło.
Za to niedzielny poranek przywitaliśmy z dobrymi humorami i nowym zastrzykiem energii i szkolenie rozpozpoczęło się na ostro. Wymagania na wyższe stopnie i trudniejsze techniki nie zraziły nikogo i nawet "żółte pasy" pozostały z nami do końca. Za to ostremu sprawdzianowi zostali poddani najstarsi uczniowie. W grupie Goshin-Ryu ciężar wstępnej prezentacji spadł pod koniec szkolenia na sempai Marka Kozyrę, Natalię Sulowską i Karola Kuczmaszewskiego. Cieszy nas jednak, że na tym poziomie żadne korekty nie były już potrzebne i można się było ograniczyć wyłącznie do wyjaśnienia niektórych szczegółów.
Większa liczba technik  z bronią wymagała jednak nieco więcej czasu na ich doskonalenie. To będzie też najważniejszym zadaniem w macierzystych klubach, bo błąd na egzaminie na pewno zaboli mniej niż w warunkach realnego zagrożenia. O godzinie 13.30 szkolenie zostało zakończone i przyszedł czas na podziękowanie skierowane przede wszystkim do naszych uczniów za determinację i pracowitość. Patrzymy na nich już dziś jak na przyszłych mistrzów, którzy przejmą kiedyś główny ciężar szkolenia w naszych klubach i własnych sekcjach. Ale dzięki takim spotkaniom jak to, będziemy mieć pewność, że oprócz przekazywania tych samych wartości etycznych będą kultywować w niezmienionej formie drogę doskonalenia technicznego zapoczątkowaną kiedyś przez naszego mistrza i nauczyciela profesora Krzysztofa Kondratowicza.
Po wielu latach zbliżamy się do momentu, w którym wszystkie odstępstwa od kanonu sztuki zostaną ostatecznie naprawione i dlatego jesteśmy zdecydowani kontynuować cykl podobnych warsztatów przynajmniej raz w roku. Udzielimy pomocy każdemu, kto zechce pójść tą drogą z pokorą i wewnętrznym przekonaniem, że odniesie sukces. Powięcej zdjęć zapraszam do galerii