header_image
W niedzielę 29 września zakończyło się dwudniowe Ogólnopolskie Seminarium Kejsatsu-jitsu w Zwierzyńcu, którego organizatorem było Stowarzyszenie Sztuk i Sportów Walki Bushido w Szczebrzeszynie. Ciekawostką była obecność członków zarządu i mistrzów Polskiego Stowarzyszenia Viet Tai Chi i Federacji Viet Vo Dao, a dla wielu z nas możliwość pierwszego zetknięcia z tą egzotyczną sztuką. Wśród zaproszonych gości znaleźli się między innymi:
Mistrz Marek Piotrowski - President Poland Vovinam Viet Vo Dao Federation, Mistrz Ryszard Jóźwiak - Dyrektor Techniczny WVVF oficjalny przedstawiciel WVVF, Mistrz Tomasz Marszałek - Dyrektor Techniczny Polskiego Stowarzyszenia Viet Tai Chi (od 2006 r. szef VTC na Polskę i Europę Północną), Mistrz Anna Wolska - Dyrektor Organizacyjny Polskiego Stowarzyszenia Viet Tai Chi, Dariusz Kasprzyk - 3 Dan Kempo Tai Jutsu, 1 Dan Viet Vo Dao i Andrzej Wysocki - 3 Dan Kempo Tai Jutsu  - obaj z Sekcji Bach Ho z Węgorzewa. W spotkaniu uczestniczyli także Wiceprezes Polskiej Federacji Tang Soo Do Adam Ponachajba 1 Dan, Sensei Krzysztof Radziejowski 5 Dan Keisatsu-jitsu oraz mistrzowie Flight Club z Sanoka, kultywujący głównie Combat Kalaki Eskrima – Przemysław Piwowarski i Bartosz Kosiek.
Po uroczystym otwarciu i prezentacji gości odbył się krótki pokaz w wykonaniu uczniów Klubu Bushido, a potem ostro przystąpiliśmy do pracy. Grupa starsza rozpoczęła od stażu z Mistrzem Ryszardem Jóźwiakiem, któremu asystowali mistrzowie Dariusz Kasprzyk i Andrzej Wysocki. Ryszard Jóźwiak jest posiadaczem stopnia 6 Dang VoViet Viet Vo Dao i tytułu Vo Su. Posiada także 4 Dang Vovinam Viet Vo Dao, 8 Dan International Kem Vo Combat i 6 Dan Kempo Tai Jutsu. Swoją przygodę ze sztukami walki rozpoczął jednak jak wielu innych od judo na początku lat 70-tych. Równolegle trenował zapasy w stylu wolnym, a potem Jukado (odmianę Modern Jiu Jitsu). W 1980 spotkał się z wietnamską sztuką walki i pozostał jej wiernym do dziś. Jego nauczycielami byli mistrzowie Ngo Thanh Kiet, Ngo Thiet Hung, a obecnie Wielki Mistrz Phan Hoang - prezydent Vo Viet Quoc Te. Jest autorem 4 książek o sztukach walki i ponad 300 artykułów, twórcą systemu walki wręcz dla służb mundurowych Kem Vo Combat. Na bazie swoich doświadczeń z Tai Chi Chan, Viet Tai Chi, Khi Cong i Yogi opracował system zdrowotny – NGU MON, którego naucza w swoich klubach.
W tym samym czasie grupa młodsza trenowała pod okiem sensei Krzysztofa Radziejowskiego 5 Dan Keisatsu. Jak zdążyliśmy podejrzeć tematem zajęć była istota wychyleń przeciwnika i pracy własnym ciałem w sztuce samoobrony. To ważny i ciągle niedoceniany element, stanowiący w gruncie rzeczy podstawę filozofii jiu-jitsu. Niestety, zwykle na początku, większość adeptów stara się wyrównywać brak tej umiejętności działaniem siłowym. W warunkach realnego zagrożenia nigdy nie będzie to skuteczne, bo nie zdarzy się by atakujący przeciwnik był słabszy fizycznie od nas.
Po tej chwili prawdy przyszedł czas na coś zupełnie nowego i to właśnie dzieci jako pierwsze spotkały się z wietnamską sztuką Viet Tai Chi. Zajęcia poprowadził Mistrz Tomasz Marszałek - Dyrektor Techniczny Polskiego Stowarzyszenia Viet Tai Chi, a asystowały mu Anna Wolska - Dyrektor Organizacyjny Stowarzyszenia (zdjęcie środkowe) i mistrz Monika Korzeniowska. Tomasz Marszałek rozpoczął swoją drogę na przełomie lat 70-tych i 80-tych od judo w olsztyńskim klubie sportowym. Poważna kontuzja i zmiana miejsca zamieszkania zmusiły go po kilku latach przerwy do podjęcia poszukiwań na nowo. W latach 1985-86 wiąże się z Wing Tsun Kung Fu, a dwa lata później rozpoczyna treningi Viet Vo Dao. Z tą sztuką pozostał i w roku 2000 wyjechał do Wietnamu, gdzie wraz z grupą instruktorów poznał program techniczny Vovinam VVD pod okiem Mistrza NGUYEN VAN CHIEU, zakończony egzaminem na czarny pas. 17 października 2005 roku od Wielkiego Mistrza PHAN HOANG otrzymał nominację na stopień 4 Dang, a w 2006 roku Mistrz Ryszard Jóźwiak nadał mu imię VO SI LONG – Smok Wojownik.
W tym samym czasie grupa starsza rozpoczęła trening będący realizacją głównego tematu seminarium, a staż z keisatsu poprowadził Hanshi Jacek Chęciński. Na pierwszy ogień poszły techniki skutecznego odparcia zagrożenia bronią palną i spotkały się z żywym zainteresowaniem naszych gości. Nic dziwnego, bo chociaż to jiu-jitsu to jednak nauczane głównie w kręgach służb mundurowych. Współczesne realia dowodzą jednak, że zagrożenie to pojawia się coraz częściej w cywilnym świecie i nauczanie tych technik wkrótce stanie się koniecznością.
W kolejnej sesji techniki Viet Tai Chi dotarły też do starszej grupy uczniowskiej. Trening podobnie jak w grupie dziecinnej poprowadził Mistrz Tomasz Marszałek. Warto wiedzieć, że Viet Tai Chi jest uproszczeniem nazwy Viet Chi Quyen stanowiącej gałąź dziedziny określanej jako Viet Chi Dao stworzonej przez Mistrza Phan Hoang. Techniki tej sztuki są bardzo bogate i opierają się na głównych formacjach Quyen czyli formach przypominających może nieco chińską sztukę walki. Są wśród nich formy spokojne (Tinh Quyen), miękkie (Nhu Quyen) i dynamiczne (Hung Quyen) służące osiąganiu różnych celów. Mogą uspokajać i relaksować, ale także pobudzać siły witalne i budować tężyznę fizyczną. Nazwy poszczególnych form same w sobie budzą zainteresowanie np. Le Bo - ukłon, Khiem Long - szlachetny smok czy Van Ba - chmury i fale.
Najmłodszą grupę przejął Sensei Andrzej dowodząc, że nawet kilkakrotnie pokazana technika jest interpretowana przez każdą z par inaczej, a szczegóły decydujące o jej skuteczności są zmieniane lub wręcz pomijane. W ten sposób cała technika staje się bezużyteczną formą. Świadomi tego problemu skupiliśmy się na interpretacji tych szczegółów na przykładzie dwóch prostych form. Trzeba było poznać trochę praw fizyki i mechaniki, ale dzięki temu błędy popełniane na początku chyba nigdy już nie będą powtarzane. Co by jednak nie mówić ostateczne wykonanie poprawnej techniki okazało się łatwiejsze niż próba zespołowego przewrócenia sensei'a na plecy.
Gdy słońce chyliło się ku zachodowi uczniowie rozpoczęłi trening yawara, po którym jeszcze do dziś niektórzy noszą ślady na przedramionach. To znów nic innego jak mechanika i przełożenie praw rządzących wytrzymałością materiałów na ciało człowieka. Słaby, kilkukilogramowy nacik nacisk całą dłonią nie robi na nikim wrażenia, ale skupiony na ostrym zakończeniu yawara budzi respekt i wymusza określone zachowanie napastnika. To właśnie wykorzystuje ta sztuka, a jej odmiany skierowane są nie tylko na wrażliwe partie mięśni, ale także na punkty witalne człowieka.
W tej samej grupie sensei Andrzej poruszał temat znaczenia timingu w sztuce samoobrony czyli koordynacji lub synchronizacji istotnych ruchów w czasie. Było też o "uderzeniach z nikąd" na tyle niewidocznych i niespodziewanych, że napastnik nie jest w stanie ich przewidzieć i na nie zareagować. W ten sposób po raz kolejny dotknęliśmy zasady wg której nie siła ciosu, czy siła fizyczna jako taka jest decydująca w bezpośrednim starciu. Wprowadzenie jej w życie zajmie jednak jeszcze trochę czasu.
Wiele było tego dnia ciekawych spostrzeżeń wymagających z pewnością spokojnego przemyślenia. Po to w końcu spotykamy się z ludźmi, którzy sztukom walki poświęcili całe lata i mieli wiele okazji do własnych refleksji i praktycznych wniosków. Im szybciej im uwierzymy tym łatwiejsza będzie nasza droga. Wiele też było nowych wrażeń estetycznych i doświadczeń, wśród których "wietnamski taniec" z pewnością znajdzie się na czołowym miejscu. Tuż przed kolacją zdążyliśmy jeszcze na kilka wspólnych zdjęć, które zamieszczamy poniżej. Niedzielne przedpołudnie upłynęło pod znakiem kontynuacji głównych tematów spotkania, ale to zobaczycie już w naszej galerii.
Seminarium przekonało nas po raz kolejny, że ludzie których pasją są sztuki walki są bardzo podobni niezależnie od istotnych różnic stylowych. Doświadczenia i lata spędzone w dojo rozwijają podobne cechy charakteru, sposób patrzenia na świat i tych którzy idą za nami. Dlatego tak łatwo o zrozumienie i wzajemną życzliwość. W tym na pewno nie przeszkadza nieco odmienna filozofia sztuki, a podczas takich spotkań odnosi się wrażenie, że zainteresowanie jest zawsze obustronne. Niektóre z naszych technik goście przyjęli z uznaniem, a po krótkiej praktyce wysoko ocenili ich prostotę i skuteczność. W ten sposób wymiana doświadczeń przekształciła monotematyczne spotkanie w Zwierzyńcu w mały festiwal różnych stylów zyskując jeszcze na atrakcyjności. Pozdrawiamy wszystkich jego uczestników i do zobaczenia przy kolejnej okazji.