header_image
Dnia 12 stycznia 2013 roku w Dojo Globus przy ul.Kazimierza Wielkiego 8 odbył się trening ken-jutsu w ramach cyklu "Poznajemy Sztuki Walki". Mając na uwadze plany rozwojowe szkoły i włączenie sztuki ken-jutsu do programu nauczania postanowiliśmy wykorzystać niebywałą okazję, gdyż zajęcia poprowadził jeden z najwybitniejszych mistrzów miecza japońskiego sensei Narazaki Nobuki z Tokyo. Mistrz jest kontynuatorem ponad 500 letniej tradycji szkoły Shinkage-ryu należącej do szkół koryu-kenjutsu - realnej walki mieczem okresu wojny. W stażu wzięła udzaił 5-osobowa delegacja naszej szkoły, w tym troje mistrzów. A oto ich wrażenia i krótka relacja fotograficzna z tego spotkania.
Sensei Narazaki Nobuki przyjechał do Lublina w asyście mistrzów Stowarzyszenia Shinkage Ryu Marobashikai Polska, m.inn. Janusza Szymankiewicza i Radosława Mikołajczuka. Zaprzezentował z nimi kilka form kata i kumitachi z różnych poziomów nauczania. W Shinkage-ryu wyodrębnia się 10 poziomów zaawansowania i zgrodnie z tradycją szkół koryu nie nadaje się stopni, a jedynie certyfikaty potwierdzające umiejętności osiągnięte przez ucznia lub mistrza. Potem przyszedł czas na poznanie podstaw stylu. Był to swoisty trening cierpliwości i pokory, bo jak przekonuje mistrz do celu trzeba dążyć małymi kroczkami, opanowując do perfekcji ten pierwszy zanim wykona się następny. To dla nas zrozumiała i akceptowana forma nauczania w japońskim stylu, ale z pewnością nie dla ludzi, którzy w sztukach walki stawiają pierwsze kroki i kieruje nimi polska mentalność.
Z samej formy prowadzenia zajęć wyciągnęliśmy bardzo ważną lekcję, która coraz bardziej przekonuje, że szuka miecza jest umiejętnością zarezerwowaną dla nielicznych, wymaga dojrzałości, wewnętrznego spokoju i pokory, której nam Polakom w większości brakuje. Oczywiście założeniem treningu było to, że uczestniczą w nim ludzie, którzy nigdy nie zetknęli się ze stylem Shinkage-ryu i tak rzeczywiście było. Styl wywodzący się z chińskiej sztuki miecza i rozwinięty w Japonii zasadniczo różni się od tych z jakimi mieliśmy okazję się spotkać. Dlatego problemy mieli wszyscy niezależnie od praktyki i wcześniejszych doświadczeń z kenjutsu czy aikido.
Każdy element począwszy od uchwycenia miecza poprzez postawę, aż do uniesienia miecza nad głowę (które znamy jako furi-kaburi) i wykonania cięcia wymagał korekty ze strony mistrza Narazaki Nobuki. Mieliśmy to szczęście, że był blisko nas i każdy najmniejszy błąd był natychmiast korygowany, a przy tym poznawaliśmy uzasadnienie tej korekty. Niestety mistrz Nakazaki mówi tylko po japońsku ale problemów ze zrozumieniem jego intencji nie było. Gdyby przeciętnemu uczniowi nakazać poświęcenie jednej godziny na wykonywanie jednego ruchu z pewnością byłaby to jego pierwsza i ostatnia godzina w dojo, chociaż jego ruch i tak daleki byłby od poprawności.
Gdy po godzinie miecz znalazł się już nad naszymi głowami przyszedł czas na ciecię, które w Shinkage-ryu też wykonuje się zupełnie inaczej niż znane nam shomen-uchi czy cięcie skośne kesa-giri. To, co w poznanych stylach jest istotą cięcia tu jest błędem, bo jak przekonuje mistrz Narazaki nie byłoby skuteczne na polu walki w okresie średniwiecza, gdy głowę wojownika chronił masywny chełm. Czy zmieni to nasze spojrzenie na kenjutsu? - z pewnością nie, bo każdy styl niesie ze sobą daleko idące odrębności i trzeba by zadawać to pytanie za każdym razem, gdy spotykamy się z nową interpretacją. W naszym przekonaniu mądra nauka to poznanie, zrozumienie i uszanowanie wielu zasad, a pozostanie w kręgu, który niesie najwięcej podobieństw.
W ten sposób mając świadomość zmian jakie zachodziły na przestrzeni wieków w sztuce miecza, tak jak każdej dziedzinie życia, możemy kontunuować wybraną drogę, którą znawcy tematu uszanują, tak jak my szanujemy ich sztukę. Niestety nie jest to powszechne i budzi liczne spory. Najlepszym przykładem jest stosunek niektórych wybitnych nawet mistrzów kenjutsu do iaido, jako sztuki oderwanej od rzeczywistości, a nawet pozbawionej sensu, bo rozwiniętej głównie w okresie pokoju. Na całym świecie istnieją jednak szkoły kontynuujące tę tradycję, która jest przecież wspaniałą i budzącą podziw spuścizną co najmiej 250 lat japońskiej historii.
Dziękujemy mistrzowi Narazaki Nobuki i mistrzom Stowarzyszenia Shinkage Ryu Marobashikai Polska za to spotkanie i za lekcję jaką otrzymaliśmy, bo naprawdę była nam potrzebna by kontynuować tę drogę nieco bardziej po japońsku. Chętnie skorzystamy z kolejnej okazji by wziąć udział w takim szkoleniu i mamy nadzieję, że spotkamy się ponownie. Pozdrawiamy organizatorów i wszystkich uczestników seminarium.