header_image
204 uczestników w tym 40 mistrzów, niezwykle różnorodna i ciekawa tematyka zajęć, a na koniec mistrzowski czarny pas dla Adriana Olbromskiego - tak w jednym zdaniu można podsumować ten weekend w Szczebrzeszynie. To jednak zdecydowanie za mało, bo seminarium zasługuje na więcej. Dla historii dodajmy, że seminarium odbyło się w dniach 12 i 13 listopada 2011 - zobacz plakat.
Wydarzenie poświęcone pamięci Sensei Sebastiana Pomarańskiego zdominowała młodzież, na przeciw której stanęły takie znakomitości jak Soke Krzysztof Jankowiak, Soke Eryk Murlowski czy Mirosław Kuświk. Gościliśmy trenerów judo, zapasów, tae-kwon-do, szkoleniowców formacji mundurowych i mistrzów Polskiego Centrum Jiu-Jitsu Goshin-Ryu. Były porywające pokazy, pierwsze spotkania z technikami bo i ken-jitsu, a także emocje wyczerpującej sesji egzaminacyjnej w goshin-ryu i keisatsu.
A zaczęło się oczywiście od pokazów, gdzie kunszt i mistrzowskie opanowanie przeplatały się z młodzieńczym zapałem i elementami humoru, których dostarczyły pokazy rodzinne w wykonaniu naszych uczniów.
Przed uczestnikami i gośćmi seminarium zaprezentowali się między innymi Soke Krzysztof Jankowiak, Hanshi Tomasz Auguściak, Shihan Paweł Bomastyk, grupa interwencyjna służby więziennej, Mistrz Polski i Wicemistrz Europy w zapasach Mariusz Łoś (Agros Zamość) i oczywiście uczniowie naszych klubów. To był dopiero przedsmak zajęć, ale już było wiadomo czego można się spodziewać.
Na pierwszy ogień poszło judo i wyczerpujące spotkanie z sensei Andrzejem Kowalczykiem. Partnerował mu oczywiście jego uczeń, a nasz sempai Adrian Olbromski. Równolegle na drugiej macie rozpoczęły się zajęcia z zapasów, które poprowadził trener Ireneusz Bednarz. Spotkaliśmy tu wiele ciekawych technik przypominających nieco nasze rzuty, ale wykonywane zupełnie inaczej. To była naprawdę interesująca konfrontacja.
Szybko się okazało, że sala jest po prostu za mała dla takiej liczby ćwiczących i zajęcia dla grupy mundurowej przeniesiono do innego pomieszczenia. Nie bylibyśmy jednak sobą, gdyby i tam nie zajrzało oko naszego aparatu gdzie Soke Mirosław Kuświk pozbawiał wszelkich złudzeń potencjalnych przestępców.
Potem była oczywiście zmiana pól i prowadzących, a po przerwie na tatami zagościły sporty kontaktowe tae-kwon-do i karate. Z grupą blisko 80 najmłodszych zmierzyła się także sensei Teresa Kulak. To było prawdziwe wyzwanie, ale nie dla mistrzyni z takim głosem i doświadczeniem.
Zajęcia popołudniowe zdominowali nasi znakomici goście, a równolegle rozpoczęła się sesja egzaminacyjna na pierwsze stopnie mistrzowskie w Jiu-Jitsu Goshin-Ryu i Keisatu-Jitsu. Tam też skierowaliśmy nasz aparat równie z ciekawości co i z obowiązku, bo o swój pierwszy czarny pas walczył nasz instruktor Adrian Olbromski.
Z technikami interwencyjnymi zmierzyli się natomiast nasi przyjaciele ze Straży Granicznej Sławomir Piesiak i Bogdan Walczak. Aby nie trzymać w niepewności zdradzę już teraz, że wszyscy spełnili oczekiwania komisji, nie dali się pokonać zarówno brakowi świeżego powietrza jak i regulaminowym przeciwnikom.
To był naprawdę wyczerpujący i pełen wrażeń dzień. Niektórym przyszło się jeszcze zmierzyć z potrzebą samodzielności i nocą  bez mamy i taty. Ten egzamin wszyscy zdali celująco. Samodzielne zakupy, a potem własnoręcznie przygotowana kolacja kto wie czy nie smakowała lepiej niż w domu.
Niedzielny poranek przywitał nas lekkim mrozem i pierwszymi płatkami drobnego śniegu ale na tatami zapowiadało się znów gorąco i ciekawie. Szkoda tylko, że nie wszyscy mogli pozostać z nami przez dwa dni. Już o 9.00 rozpoczęły się pierwsze treningi z bu-jitsu. Soke Eryk Murlowski pokazywał jak zaklinać długi kij by był posłuszny w walce i pomimo nakazu ostrożności trochę drzazg się posypało. Ale kto by tam zwracał uwagę na takie drobiazgi. Ważne było by powtórzyć i zapamiętać jak najwięcej.
Po prawej stronie Soke Krzysztof Jankowiak wykładał tajemnice japońskiego miecza. Dopiero teraz zrozumieliśmy jak trudna to broń, chociaż na filmach przypomina czasem dziecinną zabawę. No i ten cały rytuał wymagający tyle gracji co i dokładności w najdrobniejszych szczegółach. Na pocieszenie zostaje nam myśl, że nawet ci najwięksi i najlepsi też tak zaczynali, a więc nic straconego i wszystko jeszcze przed nami.
Na polu dla starszych zajęcia prowadzili w tym czasie Hanshi Jacek Chęciński i Shihan Paweł Bomastyk. Były więc techniki jiu-jitsu, obezwładnianie i zastosowanie krótkiej pałki w obronie. Płynność ruchów i niemal taneczna gracja utrwalona latami ćwiczeń.
Gdy młodsi mogli wreszcie odłożyć kije czekała ich kolejna atrakcja jaką z pewnością było spotkanie z instruktorami Straży Granicznej. Z nie mniejszym zadowoleniem przyglądali się temu rodzice bo odrobina wojska i dyscypliny potrzebna jest każdemu.
No i kto to powiedział, że dziewczyny najchętniej bawią się lalkami? Po zakończeniu przygody z wojskiem czekało nas jeszcze karate z Sensei Cezarym Prygą, a nawet możliwość stoczenia krótkiego pojedynku. Ten wyzwolił równie wielkie emocje wśród walczących co i obserwatorów. Było więc zabawnie, ale bezpiecznie. Walczyły też dziewczyny, chociaż wolałyby bardziej utrzeć nosa chłopakom niż konkurować między sobą.
Gdy wybiło południe przyszła pora na ostatnią odsłonę tego spotkania, w której mieliśmy swój szczególny moment. Myślę oczywiście o promocji i czarnym pasie Adriana Olbromskiego, który pracował na tę chwilę przez 14 lat. Niech będzie przykładem dla wszystkich, którzy zdecydowali się pójść drogą wojownika. Nominację na 1 Dan w Keistasu otrzymali także Sławomir Piesiak i Bogdan Walczak, a na 6 Dan Marek Kolonko. Gratulujemy, a Markowi życzymy ponadto szybkiego i trwałego powrotu do zdrowia.
Po uroczystej ceremonii pozostały tylko podziękowania, do których i my się przyłączamy. Kierujemy je do znakomitych gości, których zajęcia były niebywałą i oczekiwaną atrakcją, do organizatorów za wspaniałą oprawę i tradycyjną już gościnność, do rodziców za poświęcony czas, zaufanie i wspólną zabawę i wreszcie do wszystkich uczestników, bez których seminarium nie miałoby swojego wymiaru. Do zobaczenia następnym razem.