header_image

W dniach 9-10 listopada 2013 roku w Szczebrzeszynie odbyła się szósta już edycja Otwartych Wojewódzkich Mistrzostw w Kata Jiu-Jitsu Goshin-Ryu będąca swoistym sprawdzianem poziomu nauczania w klubach działających pod egidą Polskiego Centrum Jiu-Jitsu Goshin-Ryu oraz hołdem dla tradycji i twórcy systemu dr płk Krzysztofa Kondratowicza. W tegorocznych zmaganiach wzięło udział ponad 100 zawodników z sekcji jiu-jitsu w Gliwicach, Lublinie, Niedzrzwicy, Pliszczynie, Szczebrzeszynie i Zwierzyńcu. Indywidualna rozgrywka w zawodach kata odbywała się w małym dojo, a równolegle na dużej sali prowadzono treningi doskonalące. W ten sposób zawodnicy przed i po oficjalnym starcie mogli odpocząć psychicznie, spotkać się z mistrzami z innych klubów i w miłej atmosferze nauczyć się czegoś nowego. Ze względu na istotne różnice pod względem wieku i doświadczenia treningi prowadzono na dwóch poziomach zaawansowania.
Najpierw grupa uczniowska spotkała się z sensei Adrianem Olbromskim, który jak zdążyliśmy podejrzeć, skupił się na technikach walki w parterze. Młodsi uczniowie trafili pod opiekę sensei Macieja Flisa i tu jak zwykle trudne elementy techniczne przeplatały się z dobrą zabawą. W tym samym czasie ich rówieśnicy walczyli z tremą i własnymi słabościami, jakie zawsze towrzyszą podobnym startom. Oczy komisji siedzącej na przeciwko, kolegów za plecami i rodziców ciekawie spoglądających z galerii to znacznie trudniejsze od samej techniki.
Tu w najtrudniejszej sytuacji byli jak zwykle debiutanci, ale i oni potrafili zgotować bardzo miłe niespodzianki. Bywało też i tak, że swoje podejście spalili faworyci, którzy doświadczyli już zarówno walki ze stresem jak i przyjemności stania na podium zwycięzców. Na tym właśnie polega urok takich zawodów, że nie ma tu żadnych pewniaków. Gdy zafascynowani rywalizacją wróciliśmy do dużego dojo dowodził już na nim sensei Marek Góźdź. Jego tematem była klasyka rzutów, a więc ostatnia szansa na jeszcze lepsze przygotowanie do startu. Liczebność starujących sprawiła, że nawet po kolejnej zmianie prowadzącego w małym dojo nie wyszliśmy jeszcze poza strefę szkoły podstawowej.
Do przerwy obiadowej treningi poprowadził Hanshi Jacek Chęciński przeplatając techniki odpierania ataku z rozluźniającymi ćwiczeniami akrobatycznymi. No cóż, tym starszym też należy się trochę dobrej zabawy i relaksu. Dopiero gdy za oknami zaczęło się robić szaro zauważyliśmy, że w ferworze walki zabrakło wspólnego zdjęcia jakie zwykle robimy po uroczystym otwarciu zawodów. To przeoczenie nadrobiliśmy przed wyściem na obiad, bo przecież nie wszyscy mogli pozostać z nami na kolejny dzień.
W sumie to szkoda, bo właśnie wspólnie spędzony czas i noc bez mamy wzmacniają więzi w grupie. Przy okazji można się przekonać, że samodzielność nie jest taka straszna i potrafimy znacznie więcej niż nam się wydaje. Późnym popołudniem zakończyliśmy fazę eliminacji i w małym dojo rozpoczęła się finałowa walka o medale. Gdy zajrzeliśmy tam z obiektywem startowali właśnie uczniowie gimnazjum, a po nich najstarsi. Dzień wprawdzie się zakończył, ale z opowiadań wiemy, że emocje wcale nie opadły. Niektórzy  startowali podobno jeszcze raz przez sen. Może trudno to sobie wyobrazić, ale to są naprawdę przeżycia. Mamy nadzieję, że kiedyś, w trudnych chwilach zaprocentują opanowaniem i łatwością pokonywania problemów.
Niedzielny poranek powitał nas deszczem, ale w obliczu oczekiwanych wydarzeń nie było czasu by się nad tym roczulać. Nieco zaspanych i spoglądających w szare okna dojo przywrócił do życia sensei Marek Góźdź i zaczął się "normalny" dzień na zawodach. Na krótko musieliśmy jeszcze wrócić do małego dojo i powołać komisję bo zmagania poprzedniego dnia w kilku przypadkach nie dały rostrzygnięcia i o miejscach na podium miała zdecydować dogrywka. O ostateczną pozycję musieli walczyć między innymi Jakub Burak i Kamil Kasperek z Pliszczyna.
Tymczasem na dużej sali rozpoczęła się sesja treningowa. Na tatami w grupie młodzieżowej dowodzili kolejno mistrzowie: Marcin Stefański i Adrian Olbromski, a w grupie starszej Shihan Marek Kolonko i Dai Shihan Paweł Bomastyk. Powiało więc trochę technikami aiki-jitsu i nikt już nie myślał o zmęczeniu i senności. Potem rozpoczął się drugi etap zawodów, jakim były pokazy technik parami. Tę widowiskową konkurencję rozegraliśmy już w dużym dojo bo rzeczywiście było na co popatrzeć.
W samo południe miało odbyć się spotkanie z zapaśnikami, a czas pozostały do tego wydarzenia wypełnił Kyoshi Andrzej Kozyra. Obrona przed atakiem w parterze, a potem techniczne szczegóły obezwładniania okazały się trafione i z pewnością wypełniły niedostatki wyszkolenia w tym zakresie. Było przy tym sporo radości i chyba więcej teatralnych gestów niż prawdziwego bólu, bo liczba chętnych do partnerowania mistrzowi przerosła wszelkie oczekiwania. Potem przyszedł czas na spotkanie z wicemistrzem Europy z 2009 roku Mariuszem Łosiem i jego zawodniczkami klubu Wrestler w Sułowie - medalistkami mistrzostw województwa w zapasach.
Fajnie było popatrzeć na sprawność i technikę dziewczyn chociaż pozostał pewien niedosyt bo liczyliśmy, że poprowadzą też krótki trening dla wszystkich. Może uda się to następnym razem tym bardziej, że dzieli nas niewielka odległość. Kilka minut po 13.00 rozpoczęła się finałowa część imprezy i odsłonięcie wielkiej niewiadomej jaką była ostateczna lista zwycięzców. Najpierw jednak dwoje uczniów klubu Bushido dostąpiło szczególnego wyróżnienia jakim była promocja na wyższe stopnie w Keisatsu-jitsu. Z jednej strony można im pozazdrościć tej wspaniałej oprawy, a z drugiej trochę pożałować, bo tradycyjnego zatwierdzenia stopni dokonywało aż kilkunastu mistrzów i najstarszych uczniów. Z pewnością będą to jeszcze długo odczuwać i wspominać.
Potem przystąpiliśmy do ogłoszenia wyników, a na podium pojawili się pierwsi szczęściarze. Poznacie ich bliżej na kolejnej stronie i myślę, że za ten przymiotnik się nie obrażą. Przy tak wyrównanym poziomie naprawdę trzeba było mieć trochę szczęścia i po prostu nieco lepszą chwilę na start. Imprezę zakończyliśmy tradycyjnie wspólnym zdjęciem, do którego zaprosiliśmy także naszych rodziców - często niewidocznych bohaterów całej imprezy. Czas na jej podsumowanie i spotkanie z naszymi medalistami.