header_image
Świetna organizacja, doskonała atmosfera, emocje zapierające dech w piersi, łzy goryczy i szczęścia, niespodzianki od sponsorów i wreszcie nieoczekiwany sukces naszych zawodników to w jednym zdaniu obraz Ogólnopolskiego Turnieju Jiu-Jitsu, jaki odbył się w niedzielę 12 czerwca w Czarnym Dunajcu. Tylko pogoda sprawiła nam spory zawód, bo wyjeżdżając dzień wcześniej liczyliśmy chociaż na odrobinę słońca. Sobotnie popołudnie spędziliśmy nad Jeziorem Czorsztyńskim. Gdy jedna część naszej grupy zwiedzała niedzicki zamek druga szalała na zaporze, ujeżdżała starą armatę i pokonywała ogrodzenia. Potem już razem wypłynęliśmy statkiem Harnaś na wody jeziora. Pomimo przemoczonych włosów humory dopisywały, a wieczorem, zbliżające się emocje kolejnego dnia długo nie dawały zasnąć. Pomimo wszystko nikt nie zaspał i w niedzielny poranek, w bojowym nastroju ruszyliśmy w stronę Czarnego Dunajca.
W Hali Lodowej miejscowego zespołu szkół spotkały się reprezentacje kilku sekcji z Podhala, Lubelszczyzny i Gliwic. Po uroczystym otwarciu imprezy rozpoczęło się ważenie zawodników. Od tego zależało w jakiej kategorii wagowej przyjdzie nam walczyć i wreszcie każdy mógł poznać swoich przeciwników. A konkurencja była ogromna, bo w każdej kategorii apetyt na medale miało co najmniej kilkanaście osób. Walki na matach rozpoczęli najmłodsi i najmniejsi. Nasi, za sprawą Leona Kowala i Konrada Gnieciaka pojawili się w kategorii wagowej 25-30 kg. Po losowaniu par eliminacyjnych emocje zaczęły się na dobre także dla nas. Rozgrzana już widownia dopingowała swoich zawodników, ale nasi nie ustępowali.
Leon poszedł jak burza i szybko zakwalifikował się do ścisłego finału. Wiedzieliśmy już, że będzie pierwszy medal, a po kilku kolejnych walkach okazało się, że będzie złoty. To zwycięstwo było potrzebne, bo uskrzydliło pozostałych zawodników. Pozwoliło uwierzyć, że nie szukamy tu wyłącznie nowych doświadczeń, ale także swojej szansy na sukces. W hali zrobiło się jeszcze głośniej i tylko nasi sędziowie musieli zachować zimną krew, a za sędziowskimi stolikami zasiedli sensei Agnieszka Kozyra i sempai Krzysztof Głodowicz.
W kategorii wagowej 30-35 kg do walk stanęli: Jakub Wydra z Lublina oraz Izabela Krzysiak z Bogucina. Kuba rozpoczął znakomicie, ale w  drodze do finału zabrakło trochę szczęścia. Na drodze stanęła też doskonale usposobiona Iza Krzysiak, która po niespełna czterech miesiącach treningu nie czuła respektu przed nikim i w walce finałowej sięgnęła po srebro. W Bogucinie zapanowała euforia. Tym bardziej, że już w kolejnej kategorii 35-40 kg miały wystartować Julia Salamandra i Martyna Rybkowska, a w barwach Lublina Kasia Galewska. Pomimo wielkiego zapału i determinacji Julia i Martyna nie dotarły do finału, ale zdecydowały się wystartować w trudniejszej kategorii open. Jak to się skończyło wkrótce zobaczycie. 
Tymczasem Kasia Galewska zaskoczyła wszystkich i w finale wywalczyła medal brązowy. Do końca nie było to oczywiste, bo nie udało się rozstrzygnąć decującego starcia w stójce. Jednak w postawie za-zen nie dała swojej przeciwniczce żadnych szans. Tymczasem na zielonej macie trwały już walki w kategorii wagowej 40-45 kg, gdzie wielki sukces zapisały na swoim koncie reprezentantki naszych sekcji. Niepokonaną tego dnia była Emilia Wójtowicz z Niedrzwicy i to ona wywalczyła kolejne złoto. W bezpośrednim starciu uległa jej Weronika Gnieciak z Bogucina i pomimo bardzo wyrównanej walki musiała uzanać wyższość doświadczonej i utytułowanej zawodniczki. Piękną niespodziankę dla Lublina zgotowała Małgosia Godek sięgając po medal brązowy. W kategorii wagowej 45-50 kg Aleksandra Michalczyk z Lublina i Dominika Małyska z Bogucina starały się bardzo, ale nie udało się dotrzeć do finału.
To, co działo się potem trudno określić bez emocji. Organizator turnieju, bazując na swoich doświadczeniach i zawodnikach, nie przewidział kolejnych kategorii wagowych zamykając je pod wspólnym mianownikiem - powyżej 50 kg. W ten sposób do walki o medale w najstarszej grupie stanęło aż 18 zawodników i zawodniczek, a rozpiętość wagowa między nimi przekraczała 40 kg. W tej grupie stanęła praktycznie cała reprezentacja sekcji w Pliszczynie, Matylda Podleśna i Adrian Węgrzyn z Lublina oraz Klaudia Salamandra z Bogucina i Kamil Kokowicz z Niedrzwicy. Poza rozpiętością wagową zawodników dzieliła wielka różnica doświadczenia od kilku miesięcy do siedmiu lat.
Pomimo tak wielkich różnic pojedynki były niezwykle emocjonujące, a młodsi zawodnicy byli o krok od zrobienia wielkiej niespodzianki. Dokładnemu opisowi tych wydarzeń trzeba by poświęcić kilka stron, ale wspomnijmy tylko kilka. Matylda Podleśna nie dopuściła na przykład do rozstrzygnięcia walki w stójce z Julią Fiedorek, a Damian Kozłowski z Mikołajem Bujakiem, chociaż walka ta wyglądała jak starcie Dawida z Goliatem. Doskonała technika nie wystarczyła Bartkowi Pydzie i Adriannie Gniosce na wejście do finału, a znaleźli się w nim Julia Fiedorek i Jakub Burak oraz Julia Kurańda z Podhala. W finałowych walkach niepokonaną okazała się Julia Kurańda, a jakub Burak wygrał z Julią Fiedorek. O poziomie rywalizacji najlepiej świadczy fakt, że wszystkie finałowe pojedynki rozstrzygnięto dopiero w postawie za-zen. W ten sposób dopisaliśmy do naszego konta medalowego srebro i brąz.
Po tych niebywałych emocjach, które przyciągnęły maksymalną liczbę widzów, krótka przerwa na słodką niespodziankę od sponsorów okazała się zbawienna. Dała też odrobinę czasu na wypracowanie ostatnich założeń taktycznych przed kolejnymi walkami w kategoriach open. Tu, w wadze do 35 kg, fantastyczne pojedynki stoczyła Julia Salamandra z Bogucina i zdobyła złoto. Po ostatniej walce w połowie reprezentacji Bogucina popłynęły łzy szczęścia i z reporterskiego obowiązku nie można było tego przeoczyć.
Zanim rozegrano ostatnie walki w kategorii powyżej 35 kg organizatorzy przewidzieli kolejną krótką przerwę dla rozładowania emocji i podsumowali konkurs plastyczny. W ocenie jury konkursu na wyróżnienie zasłużyły trzy prace naszych zawodniczek, a symboliczne nagrody rzeczowe odebrały: Małgorzata Godek z Lublina, Adrianna Gnioska z Pliszczyna i Dominika Małyska z Bogucina. Jak widać nasze dziewczyny poważnie nawiązują do tradycji dawnych samurajów i zamiłowania do sztuki nie ograniczają wyłącznie do jiu-jitsu.
I znów trzeba było wrócić do emocji, bo rozpoczęły się walki w kategorii open powyżej 35 kg. Nam trudno było kibicować, bo wiele pojedynków musieli stoczyć miedzy sobą nasi reprezentanci. Gdy w puli finałowej znaleźli się Barbara Gawrońska i Bartosz Golczewski było jasne, że będziemy mieć kolejne dwa medale. Ostatecznie Bartek wywalczył srebro, a Basia brąz. Obojgu nie udało się pokonać Dawida Polaka z Gliwic i to on ostatecznie wygrał tę kategorię. Chwilę po zakończeniu turniejowych walk pojawiła się kolejna niespodzianka od sponsorów - wielki okolicznościowy tort z logo Polskiego Centrum Jiu-Jitsu Goshin-Ryu.
Można było odetchnąć z ulgą, że zakończyliśmy start bez przypadkowych urazów i kontuzji. Emocje powoli opadały, a my nie mogliśmy się doliczyć zdobytych krążków. Na pewno było ich więcej niż oczekiwaliśmy przed wyjazdem. Jak wyglądała dekoracja zwycięzców zobaczycie już na kolejnej stronie.