header_image
W sobotę 9 maja 2015 roku w dojo Lubelskiej Szkoły Jiu-Jitsu Tsubame odbyła się uroczysta promocja na pierwsze i kolejne stopnie wtajemniczenia w Jiu-Jitsu Goshin-Ryu, zamykająca jedną z najdłuższych sesji egzaminacyjnych w historii szkoły. Rozpoczęliśmy ją 26 stycznia w Pliszczynie, dwa dni później z wymaganiami technicznymi zmierzyli się po raz pierwszy adepci sekcji młodzieżowej dla początkujących, a zakończyliśmy w ostatni weekend kwietnia egzaminem na najwyższe stopnie uczniowskie. Zwykle jest tak, że uroczystość ma miejce bezpośrednio po zakończeniu egzaminu, ale tym razem chcieliśmy, by promocja była okazją do spotkania całej naszej społeczności, bo chociaż kultywujemy tradycje tego samego stylu to rzadko mamy okazję spotkać się razem.
Egzaminy nie były trudne, bo to przecież nic innego jak komisyjne potwierdzenie nabytych umiejętności. Oczekiwania egzaminatorów były jednak bardzo wysokie o czym chyba wszyscy mieli okazję się przekonać. Nasz główny mistrz sensei Andrzej, ale także wszyscy inni mistrzowie bacznie przyglądali się naszym interpretacjom technik, oceniali ich zgodność z wymogami kanonu, a także naszą dynamikę i pewność siebie. W obliczu egzaminacyjnego stresu tej ostatniej czasami brakowało stąd zdarzały się poprawki. Niektórzy dopiero teraz uświadomili sobie jak wielkie znaczenie ma efektywność wykorzystania czasu na treningach i liczba wykonanych powtórzeń, a techniki najłatwiejsze i często lekceważone, zwykle stwarzały największy problem. No cóż, prawda o naszych mistrzach jest taka, że mogli trochę przymknąć oko, ale nie chcieli. Czy można się o to gniewać?
Każdy zdobyty stopień to potwierdzenie praktycznych umiejętności i gwarancja, że uda się je, chociaż w dużej części, wykorzystać w sytuacji realnego zagrożenia. Stres wywołany taką sytuacją zawsze ogranicza nasze możliwości i aby się przekonać jak bardzo, trzeba było wprowadzić jego odpowiednik i właśnie tym była surowa ocena komisji. Poza tym sensei Andrzej jest zdania, że prawdziwą wartość ma tylko to, co zostało zdobyte ciężką i uczciwą pracą. Takie zwycięstwo ceni się najbardziej, a zobyty stopień nosi z dumą i przekonaniem, że w pełni na niego zasługuję. Liczy się także to, jak patrzą na mnie rówieśnicy i uczniowie starsi stopniem, czy mogę liczyć na należny mi szacunek z ich strony. W Tsubame panuje wyjątkowa atmosfera, jest bardzo ciepło i przyjaźnie, ale nikt nie ociecywał, że będzie łatwo. I może właśnie takie podejście do systemu wartości sprawia, że wielu z nas zostaje tu na całe lata.
Ideą naszej szkoły jest to, by była nie tylko miejscem gdzie można ciekawie spędzić czas i zdobyć w praktyce trochę technicznych umiejętności, ale aby była też twardą szkołą życia i to już od najmłodszych lat. Bo w życiu nie ma nic za darmo, a z wiekiem przybywa problemów, z którymi trzeba odważnie się zmierzyć. Omijanie przeszkód i ucieczka przed problemami nie pozwala na realizację swoich marzeń, a to w życiu jest chyba najważniejsze. Na łaskawe oko nie mogą liczyć nawet najmłodsi chociaż poziom oczekiwań i pomocy ze strony instruktorów jest na pewno inny. Ale już w wieku sześciu czy siedmiu lat trzeba nauczyć się przekonania o swojej wartości, zdobywać i okazywać pewność siebie, a można to zrobić tylko poprzez trening, który stwarza warunki i uczy przełamywania własnych słabości, kompleksów czy zwykłego strachu.
Życie w szkolnej społeczności czy na osiedlowym placu zabaw nie ma nic wspólnego z ciepłem i serdecznością rodzinnego domu, a każda słabość może być boleśnie wykorzystana. Dlatego właśnie dla najmłodszych formuła pierwszego w życiu egzaminu, a potem dzisiejszej promocji była chyba największym przeżyciem, które na długo pozostanie w pamięci. Ale właśnie ten egzamin i ta promocja była też ważnym sygnałem, że spełniłem oczekiwania, jestem akceptowany i zasługuję na szacunek. Symbolem tego uznania i szacunku jest w naszej rzeczywistości nie tylko nadanie samego stopnia, ale taże jego zatwierdzenie przez uczniów starszych stopniem.
Od tej pory nie jestem już rekrutem, ochotnikiem, który szuka swojego miejsca, ale pełnoprawnym wojownikiem mającym swoje miejsce w szyku, uznawanym przez starszych i tym, na którego z odrobiną zadrości będą spoglądać już niedługo kolejni nowi uczniowie. I chociaż na promocji najwięcej zaciekawienia i tremy dostrzegaliśmy w oczach najmłodszych to z pewonością była ona wydarzeniem dla każdego z promowanych, dowodem osiągnięcia kolejnego, wyznaczonego sobie celu, zwycięskiego przekroczenia kolejnego progu na wybranej drodze. Gdzieś tam na jej końcu znajduje się ten wymarzony poziom czarnego pasa. Niektórym wydaje się on jeszcze bardzo odłegły i nierealny i wtedy warto popatrzeć na tych, którzy są już blisko jego osiągnięcia, a zaczynali tak jak my od białego pasa sybmolizującego czystą, niezapisaną jeszcze kartkę papieru.
I właśnie po to, by stworzyć taką możliwość wspólnego przeżycia tej chwili, popatrzenia na siebie i okazania sobie wzajemnego szacunku, zdecydowaliśmy poczekać aż egzaminacyjne zmagania zakończą wszyscy. Uroczystość promocji rozpoczęło nadanie pierwszych stopni w sekcjach młodzieżowych. Było więc obligatoryjne pasowanie prawdziwym mieczem, wręczenie dyplomów i zatwierdzenie stopni przez najstarszych uczniów. W miarę upływu czasu na pasach promowanych przybywało kolorowych pagonów, ale i liczba promowanych wyraźnie się zmiejszyła.
To dowód na to, że droga wojownika nie jest łatwa, wymaga wewnętrznego uporu, konsekwencji i systematyczności. Trzeba mieć jednak świadomość, że osiągnięcie tego najwyższego progu nie jest żadnym przywilejem zarezerwowanym tylko dla wybranych. Zależy wyłącznie od decyzji samego adepta, bo nasi mistrzowie starają się widzieć w roli przyszłych instruktorów każdego z nas. W dojo nie ma lepszych i gorszych, w których nie warto inwestować czasu i pracy. Słabsze predyspozycje ruchowe, problemy z koncentracją, a nawet dyscypliną z wiekiem ulegają wręcz niewyobrażalnym przemianom czego wielokrotnie doświadczamy.
Warto uwierzyć w siebie, czego najlepszy przykład dali nasi sempai. Swoje pierwsze kroki na tatami stawiali właśnie jako najmłodsi adepci grupy młodzieżowej, a dziś założyli zielone i niebieskie pasy. Za ich plecami podążają dzisiejsi zdobywcy stopnia 5 kyu i tak nasza pokoleniowa droga trwa nadal już ponad 25 lat. Jest powodem do dumy i radości dla tych, którzy tworzyli dzisiejszą szkołę i byli jej pierwszymi uczniami, ale także nadzieją dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę, że tradycja Tsubame będzie trwać nadal.
Powrotem do dawnego zwyczaju był krótki pokaz techniczny kończący całą uroczystość. Ucziowie przygotowali go sami, z własnej inicjatywy i według własnego pomysłu, a odbiór wyraźnie świadczył o tym, że się podobał. Mogliśmy zobaczyć przewagę techniki nad siłą fizyczną w wykonaniu Ewy i Zuzanny Głodowicz, a także technikę na najwyższym poziomie, graniczącym z akrobatyką w wykonaniu najstarszych uczniów. Dziękujemy wszystkim za udział w tym spotkaniu, a nasze gratulacje z okazji zdobytych stopni kierujemy także do naszych rodziców z jednoczesnym podziękowaniem za zaufanie i przekonaniem, że warto było doczekać tej chwili.