header_image
W niedzielę 27 kwietnia w Zwierzyńcu zakończyło się dwudniowe Ogólnopolskie Seminarium Jiu-Jitsu Goshin-Ryu. Roboczo nazwaliśmy je stylowym, bo w części organizacyjnej poświęcone było czystości kanonu stylowego, a także dyskusji nad regulaminem i wypracowaniem nowej formuły egzaminu mistrzowskiego. Tak pracowitego seminarium nie mieliśmy już dawno, ale ambicją nowego zarządu było podjęcie tego trudnego wyzwania, które czekało na realizację co najmniej od roku 2009. Już wtedy poczyniliśmy pierwsze kroki by położyć kres różnicom interpretacyjnym, jakie pojawiły się na przestrzeni minionych 20 lat. Z inicjatywy mistrzów Tsubame powstał wtedy pierwszy roboczy film prezentujący cały zakres technik autorskiego programu dr Krzysztofa Kondratowicza nauczanych na poziomie od 7 do 1 kyu. W swoim założeniu miał on być materiałem wyjściowym do krytycznej oceny i roboczego spotkania, na którym Profesor dokonałby niezbędnych poprawek. Wiosną 2010 roku film przedstawiono do oceny autora programu, ale dalsze prace nad nim przerwała Jego nieoczekiwana śmierć.
Ciężar tego zadania spadł więc na mistrzów, którzy legitymowali się najdłuższym i nieprzerwanym stażem w organizacji, ale poprzedni zarząd nie wykazał w tym przedmiocie niezbędnej determinacji. Częściowo ujednolicono program na ostatnim seminarium w Tułowicach, ale nawet tam nie uniknięto błędów. Wbrew pozorom zadanie rzeczywiście nie było łatwe, bo na przestrzeni lat Krzysztof Kondratowicz sam modyfikował niektóre techniki, niewielkie różnic pojawiały się też w kolejnych publikacjach. Wiele złego dla kanonu zrobili niektórzy ludzie z najbliższego otoczenia Profesora dokonując nieuprawnionych i nigdy nie autoryzowanych poprawek, na które Profesor po prostu przymykał oko. Wychodził bowiem z założenia, że najważniejszą jest idea techniki. W ten sposób pojawiały się różne, często równolegle egzystujące wersje, których interpretacja nabierała zwykle mocy obowiązującej na egzaminach mistrzowskich. Uwagi komisji przenoszone były z kolei do klubów jako forma obowiązująca w dalszych latach nauczania.
W ten sposób w różnych okresach i różnych częściach kraju zaczęły pojawiać się odmienne formy tej samej techniki, a najstarsi uczniowie i mistrzowie przystępujący do kolejnych egzaminów nie mieli pewności, czy forma prezentowana w ramach kanonu jest rzeczywiście poprawna. Ten okres mamy już na szczęście za sobą. Wymagało to jednak pracowitego pochylenia się nad publikacjami i archiwalnymi materiałami filmowymi nawet do późnych godzin nocnych. Aby rozwiać wszelkie wątpliwości należy jednak wyraźnie podkreślić, że ostateczne i obowiązujące od tej pory ustalenia w niczym nie naruszają kanonu, bo w programie autorskim Krzysztofa Kondratowicza nie dokonano jakichkolwiek zmian. Zdecydowanie odrzucono jednak wspomniane wcześniej modyfikacje wprowadzone przez osoby trzecie, a w przypadku zmian dokonanych przez samego autora decydowała data poprawki i ocena skuteczności obrony w przypadku realnego zagrożenia.
Równolegle z pracami nad kanonem, seminarium musiało spełnić swoją funkcję poznawczą i szkoleniową. Zadanie to realizowaliśmy w trzech zespołach zróżnicowanych pod względem wieku i zaawansowania tak, aby każdy uczestnik spotkania mógł wynieść z niego jak najwięcej ciekawych doświadczeń. Z kolei instruktorzy musieli sprostać potrzebie łączenia kilku zadań i zamienności w pracach organizacyjnych. W fazie przygotowań do seminarium skłanialiśmy się nawet ku wyjątkowej rezygnacji z uczestnictwa w nim naszych najmłodszych, ale ostatecznie udało się pogodzić nawet tę dodatkową potrzebę zwiększonej opieki. Szczególnej pomocy udzielili nam w tym sensei Teresa Kulak, sensei Krzysztof Radziejowski oraz mistrzowie i najstarsi uczniowie Klubu Bushido. W zaawansowanej i średniej grupie zajęcia prowadzili zamiennie Hanshi Tomasz Auguściak, Hanshi Jacek Chęciński, Dai Shihan Paweł Bomastyk, sensei Marek Rottau, sensei Krzysztof Radziejowski i sensei Adrian Olbromski.
Było sporo ciekawych rozwiązań, a przede wszystkim rozsądny czas by zrozumieć i zapamiętać technikę, bo oczywiście jej pełne opanowanie będzie wymagało jeszcze wielu ćwiczeń. W przeciwieństwie do zawężonej problematyki organizacyjnej na tatami panowała większa różnorodność. Były techniki goshin-ryu i ich kombinacje, ale także trochę tematów z keisatsu, aiki-jitsu i walki w parterze. Znalazł się czas na dobry obiad, przyjacielską rozmowę i nawiązanie nowych kontaktów.
Drugim istotnym tematem, jakim zajął się zarząd PCJJ, była organizacja egzaminów mistrzowskich i zakres wymagań na kolejne stopnie. To już nie kanon i dlatego na bazie wieloletnich doświadczeń zaproponowano szereg istotnych zmian, które w znaczący sposób podniosą rangę egzaminu, a także spowodują, że uzyskanie stopnia będzie wymagało znacznie większej wszechstronności. Istotnym zmianom ulegną także proporcje ilościowe w odniesieniu do poszczególnych zagrożeń. W zgodnej ocenie wszystkich nowa forma egzaminu będzie zdecydowanie trudniejsza, ale dla ludzi ambitnych będzie niosła znaczne ułatwienie na etapie indywidualnych przygotowań.
Nowy regulamin zakłada, że egzamin będzie miał formę indywidualnego sprawdzianu wiedzy praktycznej i teoretycznej, a zatem koniec z praktyką, gdy do egzaminu przystępowało kilku kandydatów jednocześnie. Takie rozwiązanie pozwoli komisji autentycznie skupić się od początku do końca na konkretnej osobie. W pierwszej części trzeba będzie wykazać się biegłą znajomością kanonu stylowego w zakresie wymagań uczniowskich na stopnie od 7 do 1 kyu. Tu zmiany będą kosmetyczne. W części drugiej ogólnie zarysowaną tematykę, traktowaną dotąd ilościowo, zastąpi szczegółowy wykaz problemów, które kandydat ma zaprezentować. Jeżeli będziemy mówić przykładowo o uchwyceniu za ubranie to w miejsce liczby pojawią się teraz różne formy i kierunki ataku. Istotnym zmianom ulegną też proporcje ilościowe dostosowane do wagi i autentycznej częstości występowania danego zagrożenia. Z punktu widzenia przeciętnego napastnika obchwycenie ciała z tyłu daje większe szanse powodzenia chociażby dlatego, że atak z tyłu zawsze niesie element zaskoczenia. Z tego względu występuje znacznie częściej niż atak frontalny. Jest przy tym bardziej niebezpieczny dla osoby atakowanej. Logicznie rozumując, należy więcej uwagi poświecić temu właśnie zagrożeniu.
Nie trzeba jednak do końca traktować tych zmian jako rewolucyjne. Wielu kandydatów, mających ambicję pokazania swojej wszechstronności właśnie w ten sposób przygotowywało program swojego egzaminu. Teraz forma taka będzie obowiązywała wszystkich, przez co unikniemy zdobywania czarnego pasa przez „mistrzów” jednego kierunku czy jednego uderzenia. Burza może będzie, ale z pewnością bez gradobicia i z korzyścią dla wszystkich. Najwięcej zyska na tym poziom wyszkolenia, ranga samego egzaminu i czarnego pasa goshin-ryu, który bez wątpienia na to zasługuje.
Podobnego zdania była też przyroda, która burzą pożegnała opuszczających Zwierzyniec. Wykonaliśmy zadanie czekające na podjęcie tematu, co najmniej kilka lat i mamy przekonanie, że efekt tej pracy spotka się z pozytywnym odbiorem nie tylko w naszym środowisku.