header_image
W niedzielę 29 listopada 2015 roku w Szczebrzeszynie zakończyło się jedno z najważniejszych wydarzeń sportowych mijającego roku jakim były Mistrzostwa Polski w Kata Jiu-Jitsu Goshin-Ryu. Po siedmiu latach rywalizacji w ramach Otwartych Mistrzostw Województwa Lubelskiego impreza ta zyskała wreszcie rangę ogólnopolską. Było to możliwe dzięki wrastającemu zainteresowaniu ze strony coraz liczniejszych klubów, a także rozszerzeniu struktur Polskiego Centrum Jiu-Jitsu Goshin-Ryu. Do sportowej rywalizacji stanęło ponad 100 zawodników w konkurencjach kata oraz walki pokazowej. Gorąca atmosfera szczebrzeszyńskiego dojo musiała wydostać się na zewnątrz, bo nawet śnieg zalegający grubą wartwą na trawnikach stopniał już następnego dnia. A przeżyć, chwilowych dramatów i radości było rzeczywiście dużo.
Po uroczystym otwarciu mistrzostw przez Prezesa Polskiego Centrum Jiu-Jitsu Goshin-Ryu Hanshi Jacka Chęcińskiego zawodnicy przystąpili do losowania numerów startowych w poszczególnych kategoriach. W odróżnieniu od zasad obowiązujących dotąd w zawodach wojewódzkich, zasadniczym kryterium był posiadany stopień, a nie wiek zawodnika, co zdecydowanie wyrównało poziom rywalizacji. Wyjątek stanowili tylko najmłodsi adepci jiu-jitsu, którzy rozpoczęli naukę w klubach dopiero w bieżącym roku szkoleniowym. Tu decydował wiek, a wraz z nim naturalna dojrzałość zawodnika, bo wszyscy zmierzyli się z wymaganiami na młodzieżowy stopień jiu-jitsu 5 kyu.
Do walki o miejsce na podium i tytuł Mistrza Polski jako pierwsi wystartowali namłodsi uczniowie w kategorii wiekowej 6-8 lat. Po nich, swoje umiejętności zaprezentowali zawodnicy dziewięcio- i dziesięcioletni. Można tylko żałować, że nie wszyscy nowicjusze zdecydowali się na przyjazd, pierwszą w życiu próbę sił i być może pierwszy sukces, bo w naszej ocenie poziom przygotowania do zawodów był bardzo wysoki. Chyba trochę zabrakło wiary w siebie i to jest temat, z którym musimy się zmierzyć w pierwszej kolejności.
W czasie, gdy najmłodsi zmagali się w walce o medale ze stresem i własnymi słabościami, grupa uczniowska rozpoczęła szkolenie, bo tradycją naszych zawodów jest połączenie rywalizacji i nauki. Z naszym obiektywem trafiliśmy na zajęcia prowadzone przez sensei Artura Szpałka z Podhala. Z kolei nasz gość Sensei Mieczysław Syroka z Polskiej Akademii Ju Jitsu zaopiekował się namłodszymi, pomagając im zapomnieć o trudach startu. Szkoda, że terapii rozluźniającej nie można było zastosować wobec sędziów, bo ci rzeczywiście stanęli przed nie lada wyzwaniem. Tak jak się spodziewaliśmy, przy bardzo wyrównanych umiejętnościach, ważny był nawet najmniejszy szczegół, a poprawienie włosów zamiast przyjęcia postawy mogło decydować o miejscu na podium.
Do obiadu zdążyliśmy jeszcze rozpocząć zmagania w kategorii stopni uczniowskich, a na matach szkoleniowych dostrzec obecność Dai Shihana Pawła Bomastyka. Potem jego miejsce zajął Sensei Mieczysław Syroka, a najmłodszymi zaopiekowali się kolejno Sensei Marek Góźdź i Sensei Agnieszka Kozyra. Pomimo niespożytej energii już pod koniec dnia widać było, że nawet oni wymagają odpoczynku więc miejsce technik stopniowo zajmowały zabawy zręczniościowe. Po godzinie 18.00 rywalizacja w konkurencji kata została zakończona, chociaż nie obyło się bez kilku emocjonujących dogrywek. W swoich kategoriach stoczyli je miedzy innymi Jakub Burak i Wojciech Golczewski z Pliszczyna oraz Marek Codogni z Lublina.
Przyszedł też czas na pożegnanie grupy podhalańskiej, która musiała jeszcze tego dnia wracać do domu. Przy okazji rąbka tajemnicy musiała uchylić komsja sędziowska bo kilka medali i tytułów pojechało właśnie w tamte strony. Wszystkie szczegóły mieliśmy poznać dopiero następnego dnia.
Rozpoczęła go druga konkurencja mistrzostw, jaką była walka pokazowa parami. Tu naszych barw w poszczególnych kategoriach wiekowych broniły po trzy pary z Lublina i Pliszczyna. Pomimo nielicznej reprezentacji, aż czterem z nich udało się sięgnąć po miejsca medalowe.
W oczekiwaniu na oficjalnych gości i wyznaczoną godzinę ogłoszenia wyników powróciliśmy na krótko do szkolenia. Na tatami uczniowskim dowodzenie przejął Hanshi Jacek Chęciński, a w grupie młodzieżowej Sensej Andrzej Kozyra. Szybko się jednak okazało, że wysiłek fizyczny i emocje związane z wydarzeniami poprzedniego dnia, a także oczeniwaniem na ostateczne wyniki nie pozwalają na dłuższe skupienie więc można było sobie pozwolić na chwilę relaksu.
Gdy starsi już odpoczywali najlepszym lekarstwem dla najmłodszych okazała się zabawa. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nagle na naszym polu nie pojawiła się para czarnych jeźców, którzy chcieli na chwilę wrócić do dziedziństwa i zawładnąć naszym terenem. Nie był to chyba najlepszy pomysł z ich strony, bo nie docenili energii drzemiącej pod dziecinną karategą. Już chwilę później trzeba ich było ratować przed kompletnym sprasowaniem. I w ten sposób wielkie wydarzenie rangi Mistrzostw Polski zamieniło się na chwilę w wyjątkowy plac zabaw. Przed ostateczną hańbą "czarne stwory" uratowała komenda wzywająca na zbiórkę. Za chwilę mieliśmy poznać wyniki, ale o tym już na kolejnej stronie. Więcej zdjęć w naszej galerii.