header_image

Jiu-Jitsu Brazylijskie - fenomen starej sztuki

Każdego roku przynajmniej kilka osób pyta mnie o brazyliskie jiu-jitsu. Są pośród nich także rodzice naszych przyszłych uczniów poszukujący ciekawej formy rekreacji dla swoich pociech. Czas przyjrzeć się temu stylowi znacznie szerzej i chciaż to temat kontrowersyjny - rozwiać sporo mitów, które wokół niego narosły. Wspólnie z sensei Adrianem Olbromskim, który był inicjatorem tego artykułu, zechcemy odpowiedzieć na następujące pytania:
1. Skąd i kiedy wzięło się jiu-jitsu w Brazylii i jak wyglądał jego rozwój aż do czasów współczesnych
2. Jakie są formy i metodyka jego nauczania
3. Czy naprawdę Brazylijscy mistrzowie są autorami strategii, którą dziś utożsamiamy z BJJ
4. Na czym polega ich wkład w dzisiejszą pozycję BJJ na świecie
Rozpoczynając naszą wędrówkę cofnijmy się do roku 1878 gdy w Japonii urodził się Matsuyo Maeda. Jako nastolatek uczył się sumo oraz - jak podają niektóre źródła - różnych stylów tradycyjnego jiu-jitsu. W 1894 roku został wysłany przez rodziców na studia do Tokio, gdzie rozpoczął swoją przygodę z Judo Kodokan. Ze względu na swoje pochodzenie i nieduże rozmiary miał sporo kompleksów i dlatego Jigoro Kano przydzielił go do Tsunejiro Tomita, najmniejszego z nauczycieli Kodokanu. Dzięki niemu przekonał się, że rozmiar nie ma znaczenia, a z czasem stał się jednym z największych promotorów Judo Kodokan. Swoją światową sławę zdobył jednak nie poprzez nauczanie, a staczając walki pokazowe demonstrujące przewagę Judo Kodokan nad innymi stylami. Swoją podróż po świecie rozpoczął w roku 1904 wraz z Soshihiro Satake. Przez wiele kolejnych lat pojawiali się w Ameryce Północnej, Europie i Ameryce Środkowej. Podczas pobytu w Hiszpanii Maeda przybrał przydomek Conde Koma i od tego czasu używał go jako swojego imienia i nazwiska.
Po wspólnie organizowanych pokazach Maeda często brał udział w walkach za pieniądze i jak podają niektóre źródła w czasie swojej kariery wygrał ich ponad 2000. Nigdy jednak Maeda nie nazywał takich pokazów pokazami judo tylko jujitsu, bo Jigoro Kano zabraniał walki w judo za pieniądze, a Ci którzy tak robili musieli liczyć się z usunięciem z Kodokanu.
Pierwsza wzmianka o pobycie Maedy w Brazylii pochodzi z 14 grudnia 1914 roku gdzie razem z Soshihiro Satake, Shutaro Ono i Tokugoro Ito prowadzili objazdowe pokazy jiu-jitsu. To właśnie Soshihiro Satake otworzył pierwszą w Brazylii szkołę Judo i razem z Maedą są uznawani za protoplastów tej sztuki w Brazylii. W 1916 roku Maeda zaprzyjaźnił się z biznesmenem Gastao Gracie, który pomógł mu urządzić się w Brazylii, a rok później w dowód wdzięczności Maeda zgodził się nauczać jiu-jitsu najstarszego syna Gastao – Carlosa. I tak w historii brazylijskiego jiu-jitsu pojawiła się rodzina Gracie.
W grupie studentów Maedy był także Luiz França Filho, którego późniejszy uczeń - Oswaldo Baptista Fadda - pokona jako pierwszy najmłodszego brata Carlosa - Helio. Dzięki swoim podróżom po świecie Maeda mógł przekazać swoim uczniom konkretne zasady staczania pojedynków z przeciwnikami reprezentującymi inne sporty walki i tak powstały pierwsze zalążki strategii dzisiejszej walki sportowej. W 1921 roku Gastao razem z rodziną przeprowadził się do Rio de Janeiro, gdzie Carlos zaczął nauczać swoich młodszych braci. Najmłodszym i nasłabszym z nich  był Helio. Z uwagi na stan zdrowia, zgodnie z zaleceniami lekarzy, pierwsze lata spędził jedynie siedząc na sali i obserwując treningi, które prowadził jego starszy brat. Zmieniło się to pewnego zwyczajnego dnia, kiedy to  Carlos spóźnił się na prywatną lekcję i szesnastoletni wówczas Helio musiał go zastąpić. W następstwie tego wydarzenia Carlos powierzył mu prowadzenie części zajęć podczas gdy on mógł zająć się promowaniem swojej akademii. Akademia Gracie stała się znana w Brazylii po tym jak Carlos wysłał do gazety ogłoszenie o treści – "Jeżeli chcesz mieć połamaną rękę albo żebra zgłoś się do Carlosa Gracie pod adresem….".  To zaproszenie nazywane "Wyzwaniem Gracie" miało duży wpływ na rozwój Gracie Jiu-Jitsu jak określa się czasem brazylijskie jiu-jitsu. Na początku to Carlos reprezentował akademię w pojedynkach, lecz z czasem zastąpił go Helio. Z powodu słabej budowy ciała, Helio musiał jednak dostosować wszystkie techniki do siebie, co miało duże znaczenie dla  kierunku, w którym rozwijało się BJJ. Pierwszym pojedynkiem jaki stoczył siedemnastoletni Helio była walka z mistrzem wagi lekkiej w boksie Antonio Portugal’em. Walka skończyła się wygraną Helio przez dźwignię na rękę prostą w leżeniu.
Najbardziej znana walka jaką stoczył Helio odbyła się w 1951 roku w Sao Paulo, gdzie znajdował się na zaproszenie japońskiej gazety utytułowany mistrz judo Masahiko Kimura.  Ich pojedynek trwał kilkanaście minut i zakończył się przegraną Helio. Masahiko Kimura pokonał go zakładając dźwignię na rękę i łamiąc ją. Po dziś dzień technika ta nosi potoczną nazwę "kimura", a w judo - ude-hishigi-ude-garami. Niedługo później znów wszedł na ring staczając najdłuższą walkę ze swoim uczniem Waldemarem Santaną. Po 3,5 godz. walka zakończyła się przegraną Helio co tłumaczono utrzymującą się chorobą i skutkiem silnego kopnięcia w twarz jakie zadał Santana.
W tym czasie rozpoczął się okres przejmowania pałeczki przez kolejne pokolenie Gracie. W 1954 roku syn Carlosa - Carlson pokonał Santanę i Gracie znowu byli na szczycie. Carlson był kolejną osobą z rodu, która dała nowy impuls do rozwoju brazylijskiego jiu-jitsu. Był on także pierwszą osobą, która wyszła z akademii Carlosa i otworzyła własną szkołę. Z czasem jej popularność stała się tak duża, że otworzył jeszcze dwie kolejne akademie, w których prowadzeniu pomagał mu brat Rolls. Obaj mieli jednak zupełnie inny styl prowadzenia zajęć. Carlson był bardziej agresywny natomiast Rolls, będąc wychowankiem Helio, skupiał się na każdym szczególe technicznym. Być może dlatego wiele osób uważa go do dziś za najlepszego technicznie Gracie. Wiele podróżował po świecie, a zdobyte doświadczenia przenosił na grunt swojego jiujitsu. Niestety jego karierę przerwał w roku 1982 śmiertelny wypadek na paralotni.
Zostawił akademię pełną zdolnych uczniów, wśród których najważniejszą postacią i następcą Rollsa był Carlos Gracie Jr. To on musiał z dnia na dzień przejąć ciężar prowadzenia wielkiej akademii. Po dwóch latach opuścił ją jednak i przeprowadził się do małej miejscowości Barra da Tijuca, gdzie otworzył własną szkołę pod nazwą Gracie Barra. Akademia ta po dziś dzień jest jedną z największych, mających filie na całym świecie. Inną równie znaną akademią, z licznymi filiami, jest Alliance stworzona przez innego z uczniów Rolls’a - Romero 'Jacare' Cavalcanti’ego.
W międzyczasie, w latach 70-tych zaczęła się ekspansja Gracie Jiu-Jitsu do USA w czym swój największy udział miały dwie osoby – Carley Gracie (jedenaste dziecko Carlosa Gracie) oraz Rorion Gracie (najstarszy syn Helio). Carley zaczął nauczanie Gracie Jiu-Jitsu w USA już w roku 1972 na zaproszenie amerykańskich Marines, a od 1979 naucza w Kalifornii gdzie zamieszkał na stałe. Rorion początkowo nauczał w wynajętym garażu ale szybko wykorzystał taktykę marketingową swojego wuja Carlosa – "Wyzwanie Gracie".  O dziwo wyzwanie okazało się dobrym chwytem także w USA, a ludzie którzy przychodzili na pojedynki później zostawali uczniami Gracie.
Zaczęto wydawać książki i filmy instruktarzowe, robiono wywiady, a Gracie zyskiwali nowych, znajomych w kręgach show-biznesu. Należeli do nich m.inn. Chuck Norris czy Mel Gibson, któremu Rorion w 1987 roku stworzył choreografię walki do filmu "Zabójcza broń". W latach 1983 - 1989 do Roriona dołączyli jego bracia Royce i Relson, a także kuzyni - bracia Machado. W roku 1992 Rorion razem z biznesmenem z branży reklamowej Artem Davie’em i z pomocą reżysera Johna Miliusa postanowili dodać rozmachu do "Wyzwania Gracie" i przestawili swój pomysł na show telewizyjne, które zostało zaakceptowane przez wytwornie SEG. Tak powstało UFC – Ultimate Fighting Championship, do dzisiaj największa i najbogatsza impreza mieszanych sztuk walki (MMA) na świecie. Reprezentantem rodu Gracie został Royce, a jego trenerem Rickson. Dzięki galom UFC Royce pokazał światu czym jest brazylijskie jiu-jitsu i wielokrotnie wygrywając uświadomił zawodnikom z innych styli, że warto dodać do swojego treningu elementy BJJ. Chociaż współcześnie reprezentanci Gracie nie wygrywają już tak często bo BJJ odsłoniło swoje "tajemnice" przed wieloma zdolnymi zawodnikami to z pewnością jest ono najszybciej rozwijająym się sportem walki także w naszym kraju.
Poznając w ogólnym zarysie historię brazyliskiego jiu-jitsu nikt nie ma wątpliwości, że sztuki tej nie wymyślili Brazylijczycy. Podstawę warsztatu i narzędzia przejęli z tradycyjnego japońskiego jiu-jitsu i jego sportowej wersji judo. Wzorem Jigoro Kano wprowadzili też kolowe pasy chociaż odrzucili ich japońską gradację. W BJJ obowiązuje podział na: biały, niebieski, purpurowy, brązowy i czarny pas, a niektóre szkoły umieszczają na pasach dodatkowy podział w postaci belek. Odrzucono też japoński ceremoniał i nazewnictwo technik, a trening w walce sportowej prowadzi się zwykle bez tradyjnego stroju. Nie ma też w BJJ dążenia do harmonijnego rozwoju sprawności fizycznej i sfery psychicznej ucznia czy zawodnika. Błędem byłoby jednak sądzić, że system opracowany przez Carlosa Gracie i jego następców to wyłącznie strategia oparta na wykorzystaniu zwarcia i sprowadzeniu przeciwnika do parteru gdzie rozstrzyga się pojedynek.
Gracie Jiu-Jitsu to także system służący samoobronie i rozwinięty później o techniki przydatne w szkoleniu żołnierzy i formacji policyjnych. Te dwa nurty rozwoju jiu-jitsu w Brazylii trzeba wyraźnie rozdzielać. Studiując kiedyś dość dokładnie system szkolenia w zakresie samoobrony zauważyłem niezwykłą zbieżność z programem autorskim profesora Krzysztofa Kondratowicza, polegającą na stosowaniu bardzo zbliżonych, a niejednokrotnie identycznych technik. W tym aspekcie Gracie Jiu-Jitsu w niczym nie przewyższa naszego kanonu Goshin-Ryu, a o tym już z reguły nie wiemy zafascynowani sportową odmianą BJJ.

O ile Brazylijczycy nie wypierają się swoich japońskich korzeni to skwapliwie przypisują sobie wypracowanie strategii walki sportowej opartej na technikach wykonywanych w parterze. Podchodząc do tego tematu zachowajmy daleko idącą ostrożność i na początek postawmy pytanie czy rzeczywiście nikt tego przed nimi nie próbował. Aby na nie odpowiedzieć musimy cofnąć się do początków Kodokanu.

Stare szkoły jiu-jitsu istniejące przed okresem Meiji i nauczane w nich style walki wręcz były podporządkowane realnym wymogom pola bitwy w sytuacji, gdy wojownik utracił swą broń. Z tego oczywistego względu preferowały atak i obronę w stójce (tachi-waza), a przechodzenie do parteru stosowano sporadycznie i tylko dla wykonania błyskawicznej techniki kończącej. W tradycyjnym ujęciu parter był czymś niegodnym mistrza, a przynajmniej, ze względu na warunki, walka w parterze (ne-waza) była rzeczywiście mało przydatna. Identycznie było z szeroko pojętą sztuką kenjutsu bo żadna ze starych szkół koryu nie nauczała technik rozwijanych z pozycji siadu (seiza-no bu) czy klęku (iai hiza-no bu). Ulegając w naturalny sposób wpływom tradycji także Jigoro Kano preferował w pierwszym okresie techniki tachi-waza, a więc formy rzutów, dźwigni i duszeń wykonywane w pozycji stojącej.
Tym nie mniej stworzył system, który w turniejach z innymi szkołami przynosił mistrzom Kodokanu serie spektakularnych zwycięstw. Tak było do roku 1905 gdy jego system zakwestionował mistrz szkoły Fusen-ryu Mataemon Tanabe i rzucił Kodokanowi wyzwanie. Szkołę Fusen-ryu założył w połowie XVIII wieku Takeda Motsuge, a jej rozkwit przypadł na okres Meiji gdy do tradycyjnych form walki zaczęto odnosić się z pogardą. Takeda Motsuke i jego mistrzowie poszli więc podobną drogą co Jigoro Kano chociaż główny nacisk szkolenia postawili na techniki rozstrzygane w parterze. Stoczono więc dziesięć pojedynków, w których Kodokan nie odniósł ani jednego zwycięstwa. Wszystkie walki mistrzowie Fusen-ryu wygrali w parterze szerokim wachlarzem trzymań, duszeń oraz dźwigni na ręce i nogi. Był to pogrom, z którego Jigoro Kano musiał szybko wyciągnąć wnioski. Po przegranej zwrócił się do mistrza Tanabe, z prośbą o odsłonięcie rdzenia jego strategii technicznej i tak w ciągu kolejnych lat, kilku jego najlepszych studentów praktykowało u Tanabe, skupiając się wyłącznie na technikach ne-waza. Atrakcyjność nowej drogi była na tyle duża, ze z biegiem czasu doszło do wyodrębnienia się z Kodokan judo nowej jego odmiany. Po Mistrzostwach Szkół Wyższych na Cesarskim Uniwersytecie w Kioto, jakie odbyły się w roku 1914, Jigoro Kano nazwał tę nową odmianę judo uniwersytecką czyli Kosen. Rozwój technik ne-waza zmusił Jigoro Kano do wprowadzenia w roku 1925 nowych zasad, które ograniczały ilość czasu, jaki judoka może pozostać w parterze. Według nich, aż do roku 1940, proporcje między tachi-waza i ne-waza mogły wynosić jak 70 do 30. W końcu doprowadziło to do rozłamu w strukturach judo, bo zwolennicy Kosen-judo ostatecznie zignorowali nowe zasady i poszli w kierunku rozwoju technik ne-waza. Dostrzegając już wcześniej taką groźbę Jigoro Kano postanowił najwybitniejszych zwolenników Kosen wysłać zagranicę i powierzyć im popularyzację judo na świecie. W gronie tym znaleźli się m.inn. Yamashita Yoshitsugu, Kanae Hirata, Tomita Tsunejirō, Yokoyama Sakujiro i znany nam już Matsuyo Maeda.

Jak widać podstawy strategii i najpopularniejsze techniki dzisiejszego BJJ znane były już w Japonii na przełomie XIX i XX wieku. Ostatecznie jednak walka o zasady i kształt sportowego judo doprowadziła do marginalizacji technik ne-waza i zsunięcia na boczny tor doświadczeń szkoły Fusen-ryu i Kosen-judo. Trafiły one na podatny grunt i prawdziwych entuzjastów daleko za oceanem. Mistrzowie rodu Gracie wyszli z prostego założenia – skoro strategia ta okazała się skuteczna w starciu z niepokonanymi mistrzami Kodokanu, to można ją wykorzystać także przeciwko zawodnikom innych stylów walki. Potem potrzebne już były tylko lata doświadczeń i doskonalenia rozwiązań technicznych. Tej roli w nadaniu systemowi dzisiejszego kształtu odmówić Brazylijczykom nie można.
Gdy ktoś znów mnie zapyta – co wybrać dla siebie lub dziecka z przyjemnością odeślę go do tego artykułu bo wnioski i decyzje nie należą do mnie. Jeśli ktoś chce pójść w kierunku sportowych startów w MMA powinien zastanowić się nad BJJ. Warto jednak pamiętać, że ulica i ciemny zaułek to nie miejsce pojedynku gdzie starcie z kilkoma napastnikami uda się wygrać schodząc do parteru.